Po co mi cel? cd. Żyletki
Czy to prawda, że co nas nie zabije to nas wzmocni? Tak, ale jeśli nas nie zabije.
Po bardzo intensywnych 5 dniach, kiedy w poniedziałek wróciłem do domu, czułem, że nadchodzi coś trudnego, czułem się wypalony i tak jak bym wrócił na krawędź przepaści, przy której stałem tydzień temu, kiedy pisałem „Żyletki. Czy kłamstwo może cię zabić”. Jeden kryzys to już bywało w moim życiu, ale zaraz drugi, tak duży i to tak szybko…
Kaszel osiągnął granice możliwości, katar i ogólne rozbicie było duże, zazwyczaj taki sygnał od organizmu ogarniam w 2 dni, a tym razem, mało, że ciągnie się to 2 tydzień, to jeszcze towarzyszy temu depresja i jakiś taki bezsens… Nie wiem jak to jest u was, czy wam się zdążają takie momenty?
Tylko wariat robiąc ciągle to samo, oczekuje, że coś się zmieni… podobno to Einsteina. Idąc za tą myślą, pomyślałem sobie, że głodówka będzie idealnym wspomagaczem kolejnego trudnego procesu. I tak nie chciało mi się bardzo jeść…
W Piątek 14.10.16 skończyłem w czwartym dniu 3 dniową głodówkę, podczas której jedyne co robiłem to piłem wodę. Rozpocząłem głodówkę, bez przygotowania i informacji. Drugiego dnia zacząłem czytać o głodówce najpierw był: http://www.taraka.pl/ potem znalazłem książkę Małachowa o głodówce i urynoterapii, następnie wylądowałem na Youtubie u www.youtube.com/channel/UCKLM3eFAnkcYhqO3UmSeh_g www.drogazdrowia.com to było powodem jej przerwania. Będzie ona bardziej korzystna dla mnie kiedy się do niej przygotuję dokładnie i ustalę jej cel, a nie bo mam taką zachciankę. Natomiast na pewno proces zdrowienia przyspieszył wielokrotnie i dziś czuję się można powiedzieć dobrze.
Chciałbym was jednak zaprosić do świata, gdzie takie kryzysy ogarnia się dość szybko i opisać to co mi pomaga w stawaniu na nogi. Miałem już pytania, jak to jest Wadim, że masz tyle energii, ciągle coś robisz, gdzieś jesteś, rozwijasz się i to widać i co najważniejsze od 3 lat nie widać u ciebie zastoju i regresu, czasem wolniej, albo szybciej wspinasz się na drabinę zwaną życiem…
Przede wszystkim przechodzę kryzysy, jak widać. Jest ich coraz mniej, to prawda, trwają krótko, ale są bardzo intensywne. Oczywiście świadomość siebie jest bardzo ważna, narzędzia do pracy nad sobą, są bardzo ważne, osoby które cię otaczają są bardzo ważne.
Świadomość siebie. Przede wszystkim znam historię swojej rodziny. Natomiast nie chodzi mi o kroniki, ale o historię tego jak się wobec siebie zachowywali, tajemnice rodzinne, z czym się mierzyli kiedy byli młodzi, byli rodziną i ja się pojawiłem na świecie, aż do końca ich dni, lub jeśli by żyli obserwowałbym ich teraz. Po co? Jestem ich dzieckiem i jak gąbka „wgrało” się we mnie wszystko co przeżyłem z nimi, tego czego mnie nauczyli. Są tam dobre i złe wzorce. Czasem trudno je odróżnić, bo czy bycie ambitnym może być złe, albo bycie bardzo rodzinnym? Tak i nie. Jak umiesz na pamięć siebie definiowanie tego co mamy do zmiany, aby być bardziej szczęśliwym przychodzi łatwo.
Narzędzia do pracy nad sobą. Im ich znasz więcej tym lepiej, każdy będzie miał swoje ulubione, ale pamiętaj, jak skupisz się tylko na jednym w pewnym momencie możesz przestać się rozwijać. Warto szukać i próbować nowych narzędzi, nigdy nie wiesz, które w danym momencie może okazać się bardziej przydatne.
Osoby które cię otaczają. To chyba jest kluczowe. Gdyby nie moja żona, to wszystko co robię zajęłoby mi 10 razy więcej czasu. Gdyby nie moi wspaniali przyjaciele, którzy są gotowi służyć pomocą w każdej chwili, to też kolejne 10 razy wolniej. Środowisko i Środowiska w których byłem i jestem. To one mnie napędzały i napędzają do wzrostu. Kiedy otaczasz się „lepszymi” od ciebie to uczysz się od nich. To pozwala ci szybciej zdobywać ich kompetencje i używać ich wtedy kiedy ty potrzebujesz. Natomiast wzrost nie jest możliwy i to mówię z pełną odpowiedzialności, jeśli nie masz ściśle wyznaczonego celu. Co to właściwie znaczy? Mamy wolną wolę, co oznacza, że możemy robić co chcemy, kiedy chcemy i z kim chcemy. Możemy być lekarzem i leczyć ludzi, być żołnierzem i bronić kraju, bezdomnym i być wolnym absolutnie. Natomiast jako lekarz mogliśmy przeprowadzać eksperymenty na ludziach, jako żołnierz zabijać niewinnych, jako bezdomny kraść. Ta druga strona medalu może się objawić z bezsilności, albo nadmiernych ambicji.
Wracając do celu. Jeśli go nie określiłeś, to określił go dla ciebie, partner, system rządzący, otoczenie. Jeśli go określiłeś i jest on „ogromny” to może cię przerosnąć, jeśli „mały” nie będziesz mieć motywacji aby go realizować.
Co to jest „ogromny” i „mały” cel? Każdy go określi sam. Dla jednego „ogromnym” celem będzie schudnąć 50 kg, dla innego to nawet nie będzie cel, bo przemianę materii miał zawsze super. Dla jednego zarobienie 1.000.000 złotych będzie „ogromnym” celem, dla osoby która wychowała się w rodzinie milionerów, to nawet nie będzie cel, bo dla niej wyzwaniem będzie 1 miliard, a milion to on zarabia w weekend, jak mu się chce. Dla jednego założenie rodziny będzie „ogromnym” celem, bo nie umie utrzymać związku dłużej niż 3 miesiące, bo ciągle z tymi partnerami jest coś nie tak, bo nie może zajść w ciążę, a dla innych jest to po prostu „przy okazji”.
A załóżmy, że ogólnie jest nam dobrze, ale pragniemy czegoś więcej. Jak stworzyć sobie wtedy cel? Przede wszystkim ma on być w obszarze naszej pasji, dla jednych to oczywistość, dla innych coś trudnego. Jeśli nie odkryliśmy swojej pasji, to jest to krok nr. 1. Jeśli masz pasję, to twój cel ma cię ONIEŚMIELAĆ.
Jak tworzymy cel lub odnajdujemy pasję? MUSIMY tego chcieć jak niczego innego na świecie, warto się tego nauczyć. Dlaczego? Bo nie będzie łatwo. Czasem potrzeba 1 próby, czasem 50, a czasem 1000 i więcej. Thomas Edison potrzebował 10.003 próby aby wynaleźć żarówkę i 10 lat życia. Zapytany przy 8.000 próbie, że może to oznacza, że nie można stworzyć żarówki odpowiedział: Znam 8.000 sposobów jak się NIE robi żarówki i 8.000 prób jestem bliżej rozwiązania. Pomyślcie, gdyby odpuścił w 10.002 próbie, to może nie było by światła i komputera itp…
Na wszystko jest rozwiązanie, tylko trzeba wytrwale szukać. Frazes? Może i tak. A jak robić to skutecznie? Poznaj siebie, poznaj narzędzia i wiedzę z zakresu tego czego pragniesz, otaczaj się wysokiej jakości sprzyjającym tobie środowiskiem. Jak te 3 rzeczy masz na wysokim poziomie to cel „sam” się prawie osiąga. Jesteś skazany na sukces. Ale jeśli czegoś zabraknie z tych 3 elementów, to uprzedzam, będzie to droga przez mękę.
Znam osoby, które zapomniały jak ważne jest środowisko i stały się samotnymi realizatorami swojej drogi, samemu dojdziesz tam gdzie jesteś sam w stanie dotrzeć i już. Obrażanie się, że jakieś środowisko się skończyło, lub już cię nie rozumie to wymówka. Znajdź takie które cały czas będzie cię motywować i będzie cię wspierać.
Znam osoby, które nie rozwijają się i nie szukają nowych narzędzi. One w pewnym momencie osiągają swoje maximum, a potem żyją swoją legendą. A ja kiedyś wszedłem na Everest, a dzisiaj, rząd o mnie nie zadbał, rodzina ma mnie gdzieś, należy mi się.
Znam osoby, które nie szukają informacji o sobie, nie kopią w sobie głębiej i powtarzają te same błędy, rozbijają się o te same mury. To jest mój piąty biznes, 5 związek, 5 dieta, zacząłem robić obrót 50.000 i znów zbankrutowałem, znów minęło 9 miesięcy i związek się rozpadł, i znów schudłem 20 kg i ponownie wróciłem do poprzedniej wagi. Dlaczego mnie to ciągle spotyka?
Nie wiem jak wy ale ja lubię się czuć bezpieczny i nie musieć przechodzić tych trudności, wolę o to zadbać. A wtedy każdy kryzys, żyletki, przepaść będzie do przejścia, obejścia lub rozwiązania. To brak wystarczającej wiedzy nie pozwala nam czegoś zrobić.
Pomyślałem sobie, że fajnie jest wrócić do pisania bloga, ale jeszcze ciekawsze jest odpowiadanie na wasze pytania. Jeśli ma ktoś odwagę przyjrzeć się swojemu życiu to zapraszam do zadawania pytań.
Kiedy jest mi źle, zawsze pojawia się ktoś, kto potrzebuje mojej pomocy, oczywiście jego wyzwanie, problem , jest w obszarze takich, które jestem w stanie rozwiązać. Można powiedzieć, że jest to mechanizm który powstał samoistnie z powodu mojej profesji, ale myślę, że nie jestem w tym odosobniony.
I tak z kryzysu i stania nad przepaścią przeszliśmy na piękną polanę pełną możliwości, owoców i wszelkich dóbr. To jest jeden z moich sposobów, piszę i koniec mojego felietonu sam mnie zaskakuje.
Znam ćwiczenie, żeby codziennie pisać przez 30 minut, wszystko co nam przychodzi do głowy, nasze super chwile, okropne, o emocjach, zdarzenia. Aż pewnego dnia nie ma co napisać, kiedy wszystkie „śmieci” wyrzucimy następuje indywidualne doznanie czegoś niezwykłego o samym sobie. Mnie się przydarza to za każdym razem kiedy piszę felietony. Może ugrade tego ćwiczenia, pisz felietony, bloga, aż to co napiszesz ocenisz jako coś, co ktoś chciałby przeczytać i da mu to wartość.
Kiedy masz jasno określony cel, który cię onieśmiela? Wtedy kiedy jest on możliwy do osiągnięcia, ale albo nikt tego nie osiągnął, albo dla ciebie jest to w sumie nie możliwe do zrobienia np. Światowy mówca publiczny, który zgromadzi 250.000 osób na swoim wystąpieniu i wszystkie one za nie zapłacą, osiągnę to w 2023. To jest mój cel, kiedy tak go dokładnie określisz twoja podświadomość zacznie do niego dążyć najlepszą i najkrótszą drogą, ale tylko taką na jaką cię stać, jaką wytrzymasz. Ja pomieszałem fakty, był 1 człowiek który zgromadził 250.000 ludzi na swoim wystąpieniu, ale nikt mu za to nie zapłacił. Poznaj siebie, narzędzia i środowisko, które cię do twojego celu przybliży. Pamiętaj, że aby zrealizować swoje marzenia, potrzebujesz narzędzi, które stosują ci, którzy osiągnęli cel o mierze twojego. Aby wejść na Kasprowy potrzeby jest ci inny sprzęt, towarzystwo i środowisko, a inny jak wchodzisz na Everest. Wchodząc na Everest mając świadomość siebie, narzędzia i środowisko, które jest na poziomie wchodzenia na Kasprowy, to najprawdopodobniej „zginiesz”. W moim celu kierowałem się zasadą: Celując w gwiazdę, jeśli wyląduję na księżycu to i tak będzie to dobry wynik :-). Jak celujesz w sąsiedni dom to możesz nawet nie trawić w ogrodzenie...
Dziś normą jest to, że dbasz o zdrowie, biegając, ćwicząc, suplementując się. 50 lat temu, prawie nikt tym się nie zajmował. Dziś normą jest posiadanie superkomputera w telefonie, 50 lat temu to było nie możliwe. Czy dziś dbasz o zdrowie i wykorzystujesz telefon do czegoś więcej niż dzwonienie? Jeśli nie to może właśnie się cofasz i podążasz ku przepaści nawet tego nie wiedząc. A jeśli nie idziesz z duchem czasu, nie masz aktualnego „sytemu” w obszarze na którym ci zależy to „zginiesz”.
Tak 80% firm zamyka się w przeciągu 3 lat, tak dzisiaj ponad 50% małżeństw rozpada się przed 5 rokiem małżeństwa, a 50% z tych które ze sobą jeden z partnerów myśli jak się rozstać. O fali otyłości nawet nie wspomnę…
Oczywiście, że są biznesy i małżeństwa, które nie stosują żadnych strategii żywieniowych i nie mają nawet maila, ale mam pytanie, czy stać cię na takie ryzyko? Kiedyś się śmiano z zegarków Casio, że niby kto będzie coś takiego kupował, plastikowy badziew... Dziś nie ma zegarmistrzów na ulicach...
I nie ma ich od jakiegoś czasu... Dzisiaj to się zmienia dożo szybciej. Zadaj sobie pytanie, czy stać cię na ryzyko bankructwa?
Powodzenia podróżnicy, poszukiwacze szczęścia, realizatorzy marzeń. Trzymam kciuki i zapraszam do kontaktu :-)